środa, 29 maja 2013

Fontanna Maillol w Perpignan



Jest w Perpignan od prawie pięciu lat miejsce na wskroś nowoczesne, ale pełne magii i uroku. 
Tak właśnie odbieram Fontannę Maillol usytuowaną nieopodal Pałacu Kongresów na tzw. Promenadzie Platanów w samym centrum miasta.
Została ona inaugurowana 11 lipca 2008 roku. 
Pilotowana jest całkowicie przez system informatyczny i dzięki 217 kranom , kolorowym lampom i 485 m2 basenów może w ciągu kilku minut stać się sceną wspaniałego spektaklu "son et lumière", czyli "światło i dźwięk". 
Takie dwudziestominutowe przedstawienia są organizowane latem w każdy czwartek po 23-ej. O dokładne daty i godziny można się dowiedzieć w Biurze Informacji Turystycznej miasta.
Jeśli więc ktoś z was będzie tego lata przejazdem lub z wizytą w Perpignan,  to rqdwę dowiedzieć się kiedy przewidywany jest następny spektakl "światło i dźwięk" Fontanny Maillol.











******


Nieco dalej  pod platanami widać pomnik kobiety Maillol'a, będący hołdem miasta Perpignan dla hiszpańskiego, a dokładniej katalońskiego wirtuoza XX wieku, wiolonczelisty i kompozytora Pau CAZALS'a.






"Muzyka. Ten wspaniały język uniwersalny.
Rozumiana przez wszystkich ludzi powinna pomagać im się zbliżyć do siebie. "


"Hold Miasta Perpignan dla Mistrza Pablo Casals'a"


Aleje Maillol, czyli Promenada Platanów.

--------------------
Mówi się często w mieście, ze Fontanna Maillol jest "droga" sercom mieszkańców miasta. Niewątpliwie :)
Dosłownie i w przenośni. Jej roczne utrzymanie kosztuje ponoć  ponad 325 tys. euro !

poniedziałek, 27 maja 2013

Fira del Burro, czyli Święto Osiołka w Biure (Katalonia)




Ostatnia niedziela maja w tym roku to nie tylko Dzień Matki w Polsce i Francji, lecz również Święto Osiołka w małej, katalońskiej wiosce Biure, położonej pół godziny samochodem od granicy z Francją w Perthus (w Hiszpanii Święto Matki obchodzono w pierwszą niedzielę maja).



























Jest to mała,  przyjemna wioska, gdzie mieszkańcy robią wiele, by ożywić sielankową codzienność. W organizację Święta Osiołka zaangażowani są chyba prawie wszyscy mieszkańcy. 






















Niektórzy dekorują ulice kompozycjami z gałązek i płatków kwiatów. Inni pieką ciasta, które sprzedawane są potem na kiermaszu. Przybywają też hodowcy osiołków, no bo jakże tu świętować Fira del Burro bez prawdziwych osiołków i spacerów na ich grzbiecie dla dzieciarni?













Gwiazdą dnia był jednomiesięczny dzidziuś-osiołek, który przypominał uroczą pluszową zabawkę. Ciągle figlował i ustawiał się do zdjęć ze wszystkich stron. J





Na kiermaszu było też stoisko z lokalnymi wędlinami, gdzie ja także nie omieszkałam zakupić kilku wyrobów do degustacji i zabrania ze sobą do mej północnej Arkadii.



Dość dużym powodzeniem cieszyło się stoisko z lampami, lusterkami i innymi przedmiotami wykonanymi z gałęzi i z korka (bo korkowców w okolicy nie brak).



Było tez stoisko ze starociami, na którym nie brakło kul armatnich z czasów wojny hiszpańsko-francuskiej (koniec XVIII w.) znalezionych przez mieszkańców w okolicy Biure, gdzie toczyły się wówczas ostre walki.



Było też stoisko regionalnego biura informacji turystycznej z obszerną dokumentacją, stoisko z używanymi książkami po katalońsku i po hiszpańsku oraz z zabawkami  i kiczowatymi gadżetami dla dzieciarni.



Pogoda dopisała choć rano było tylko 12 stopni… Cała wioska przystroiła się do tej świątecznej niedzieli, a w lokalnej sali sportowej (tak, tak, maja śliczną salę sportową wybudowaną jeszcze przed kryzysem, który trwa od 2008) szykował się bankiet z fidueą na 200 osób. Przybyło tez dużo gości z zaprzyjaźnionej wioski Montesquieu, leżącej po francuskiej stronie pasma Albères. Niestety nie mogłam spróbować tego smakowitego dania, gdyż mieliśmy już inne plany. Może w przyszłym roku?

To dopiero początek gotowania... niestety
nie mogłam zostać  by zobaczyć efekt końcowy
 
Ten pan miał w buzi lizaka, a nie papieros :)

Miło jest obserwować zaangażowanie mieszkańców w organizacje takiego święta…
No i ten malusi osiołek…. Prawie miałam ochotę wziąć go ze sobą J , choć pewnie i tak by się nie dał zabrać od mamy Osiołkowej…

Kościół
Kaskada pelargonii



























Zeszłego lata ogromny pożar, który wybuchł na granicy francusko-hiszpańskiej spustoszył lasy nawet wokół Biure.  Do tej pory wokół wioski widać kikuty czarnych drzew i krzewów… Sama wioska w końcu nie ucierpiała zbytnio, ale mieszkańców ewakuowano i niejeden znalazł potem stopione szlauchy ogrodnicze czy zabawki w ogródku…  Gorąco było… dosłownie i w przenośni…






niedziela, 26 maja 2013

26 maja - Dzien Matki i Fête des Mères





Fête des Mères i Dzień Matki wypadają w tym roku dokładnie tego samego dnia. To raczej rzadkość, bo w Polsce Dzień Matki jest przecież „nieruchomy” i obchodzony zawsze 26 maja, a we Francji  Fête des Mères jest świętem „ruchomym” obchodzonym prawie zawsze w ostatnią niedzielę maja. Piszę prawie, bo gdy Zielone Świątki (wolny od pracy poniedziałek) wypadają w ostatni weekend maja, wówczas Dzień Matki jest we Francji oficjalnie obchodzony o tydzień później, czyli w pierwszą niedzielę czerwca.




Święto Matki ma długie tradycje sięgające czasów nawet greckich i rzymskich. Przypominają o tym wszystkie artykuły i programy okolicznościowe we wszystkich mediach i nie będę ich tu przytaczać.

We Francji nieco niesłusznie przyjęło się uważać Święto Matki za ”wynalazek” kolaboracyjnego rządu Petaine’a, a tymczasem rząd ten jedynie wprowadził w 1941 święto to do oficjalnego kalendarza.
Jednakże obchodzone było dużo wcześniej, bo na przykład już w 1918 roku w Lyonie urządzono święto ku czci matek żołnierzy poległych podczas pierwszej wojny światowej.
W latach dwudziestych rząd francuski zalegalizował do pewnego stopnia obchody ku czci matek, oddając w gestie Ministerstwa do Spraw Rodziny urządzanie obchodów , włączając je w ramy polityki pro-natalnej kraju. Fakt faktem, że śmierć wielu synów i ojców rodzin w dużym stopniu zmieniła rolę kobiety i matki w czasie i po pierwszej wojnie światowej. Musiały one przejąć wiele ról i zadań w zastępstwie mężczyzn i świetnie sobie z nimi radziły. Rola matki i żony przestała być jedyną drogą życiową kobiet i Święto Matki miało na celu waloryzację ogniska domowego i tak ważnej roli matki.

Inne kraje europejskie obchodziły Święto Matki już od jakiegoś czasu: Wielka Brytania od 1914, Niemcy od 1923, a nieco dalej, Stany Zjednoczone od 1908.


W naszych czasach Święto Matki ma bardzo szeroki zasięg.
Większość krajów na świecie je obchodzi, choć chyba nigdzie nie jest ono dniem wolnym od pracy.

Niektórzy wolą je celebrować w niedzielę (tradycja Mothering Sunday sięgająca XV. wieku w Wielkiej Brytanii) i stąd może większość obchodzi Dzień Matki w drugą niedzielę maja (Niemcy, Austria, Belgia*, Chorwacja, Dania, Słowacja, Włochy, Holandia, Czechy, Lotwa…)
Węgry, Litwa i Portugalia  wybrały pierwszą niedzielę maja, Rosja ostatnią niedzielę listopada, a na przykład Norwegia drugą niedzielę lutego.

Nie ma więc jednej reguły, jak to ma miejsce w przypadku świąt religijnych.

Francja wybrała ostatnią niedzielę maja i z krajów europejskich chyba jedynie Szwecja zrobiła podobnie.

Okazuje się, że Polska jest jednym z nielicznych krajów, w których Dzień Matki obchodzony jest zawsze 26 maja niezależnie od dnia tygodnia. Jakoś nigdy do tej pory nie zwróciłam na ten fakt uwagi.

Od czasu gdy zostałam mamą mieszkając we Francji, po raz drugi w 2013 roku Fte des Meres i Dzień Matki wypadają równocześnie.
Było tak już raz w 2002 roku.
( W 1996 roku 26 maja też był w niedzielę, ale jako że były to też Zielone Świątki, to Francja obchodziła swoją Fete des Meres tydzień później. )

Tak więc dziś właśnie po raz drugi w moim życiu obchodzę za jednym zamachem i francuski i polski Dzień Matki i to na dodatek równocześnie jako mama i jako córka.

Wszystkim mamom życzmy wiec miłego dnia i uśmiechu nie tylko od święta J


---------------------------- 

* W Belgii jedynie Antwerpia obchodzi Dzień Matki 15 sierpnia.



czwartek, 23 maja 2013

"Au capucin agile" - czyli teatr bulwaru na wsi

Fragment ulotki reklamowej


    "Au capucin agile" to nazwa baru, który w sztuce Michel'a Fournier'a z 2010, znajduje się gdzieś w 9ej ( mojej:)) dzielnicy Paryża przy ulicy Męczenników (rue des Martyrs). 

    To do tego baru przyjeżdża z prowicji spadkobierca Fred. Ojciec porzucił go w niemowlęctwie, lecz przed śmiercią nakazał notariuszowi odnaleźć potomka i przekazać mu w spadku bar. 

   Nowy właściciel przyjeżdża do Paryża z głębokiej prowincji i wkracza do baru nie zdając sobie zbytnio sprawy z tego co naprawdę odziedziczył i na czym polega wykonywanie obowiązków przez pracownice.

Freddie i Edith

   A w barze urzęduje Edith, od 10 lat nieślubna "żona" zmarłego ojca, była prostytutka. To ona ma zamiar pozostać właścicielką baru i pracować w nim ze swą narzeczoną Roselyne, która właśnie przybywa by z nią zamieszkać w mieszkanku nad barem.  





Freddie i Roselyne
     Jakby tego nie było dość, po chwili do baru przybywa Blandine, która twierdzi, iż ojciec kazał jej przyjść właśnie tam zaraz po wyjściu z więzienie.....

No i z tym momencie zaczyna się gra słów, żarty, nieporozumienia...

Czysty teatr bulwarowy, gdzie co chwila wybuchają na widowni salwy śmiechu.


Roselyne, Edith i Blandine


    Tego wieczoru, w sobotę 18 maja nie sama jednak sztuka była najistotniejszym elementem spektaklu. Najważniejsi byli bowiem aktorzy, który po raz trzeci występowali przed publicznością po roku prób i pracy nad tekstem.

     Dokładnie bowiem przez rok pracowali nad "Zwinnym Kapucynem", bo tak chyba można najprościej przetłumaczyć tytuł sztuki.  Spotykali sie raz w tygodniu na jakieś dwie godziny (w domu kultury w miejscowości Llupia), by oderwać się na trochę od rutyny codziennego życia i poddać się urokowi sztuki teatralnej.

Nie stanowią oni jakiejś trupy, lecz raczej rodzaj kółka teatralnego. Nazwali się  "Scène animée".  

Scenografię  opracowała Isabelle Monteleone. Ona to również reżyserowała cale przedstawienie.

    Bardzo fachowo pokierowała pełnymi pasji teatralnej amatorami. Od lat interesuję się teatrem i wiele widziałam w Paryżu przedstawień teatru bulwarowego. Tym bardziej pełna jestem podziwu dla aktorów-amatorow, gdyż poziom ich gry był naprawdę bardzo dobry. Sami się dobrze bawili i widzom pozwolili spędzić miły wieczór.

   Scenografia była przygotowana bardzo starannie i mimo wielu wejść - wyjść, przebieranek itd,  nie było żadnej wpadki.

Naprawdę brawo! Bardzo cenie ludzi z pasja, a u nich było ja widać:)

Pozostaje mi tylko życzyć im dalszego zapału na przygotowanie kolejnego spektaklu równie dobrego jak ten tu :)

A oto nazwiska aktorów:

Marie-Pierre Barba, Carine Joue, Stéphanie Fernandez, Jean-François Monteleone


Sala "Cave aux contes"  w naszej wiosce
 to odpowiednik polskiego Wiejskiego Domu Kultury


Edith i Blandine

Roselyne

Fred zobaczył na ulicy afisz zapraszajacy Paryżan na plażę w ramach akcji Paris Plage
 i wrócił do baru, by przebrać się w odpowiedni strój.

Cała czwórka


Oklaski i ukłony

Po spektaklu

*******************

Dla osób zainteresowanych podaje link do miejsca, gdzie można ściągnąć tekst sztuki (po francusku).