sobota, 20 lipca 2013

Z wizyta w Collioure

Zawsze zastanawiałam się jak to jest w takim domu tuz nad samym morzem, wręcz na urwisku. Wczoraj miałam okazję zobaczyć z bliska jak wygląda taki domek, ale nie sam domek jest istotny, lecz jego położenie i widoki. Byliśmy z wizytą w domku przyklejonym do skały dokładnie po przeciwnej stronie do starówki w Collioure.
 A byliśmy tam o zachodzie słońca. 
Niebo zmieniało swe kolory z minuty na minute i mogłabym zrobić setkę zdjęć, a każde byłoby inne.

Nie dalej jak wczoraj pisałam o Collioure nocą, więc ten wpis będzie tylko małym jego uzupełnieniem.
Jest to tak czarujące miejsce, że nie raz wrócę jeszcze do opisywania Collioure.







Dach domu naszych gospodarzy widziany w góry, od strony ulicy i furtki

Ogródek i tarasy należące do hotelu położonego tuż obok

Tył domu tuż przy skale, która musiała zostać
trochę "ociosana", żeby zmieścić  budowlę

Stali goście na dachu domu cierpliwie czekają na okazję
 by coś złapać w locie ze stołu na tarasie, a nawet prosto z grilla :) 



Furtka i ulica są na gorze. Tu jesteśmy na poziomie pierwszego pietra domu. 

A tu już na poziomie tarasu i parteru ...
Lepiej nie zapomnieć o kupnie chleba czy soli, bo 85 schodków to nie lekka przechadzka.
Jest to jedyne dojście do domu. Tędy znosi się zakupy, tędy wnosi się pojemnik ze śmieciami , który należy wystawić na ulice dwa razy w tygodniu.
Dla ciekawości dodam, że ujście do kanalizacji jest tuż pod ulicą u góry, więc dom musiał zostać wyposażony w specjalną pompę, bo wydalanie ścieków do morza nie wchodziło oczywiście w grę.


Parter i taras są jednak jeszcze ciągle bardzo wysoko. Żeby skorzystać z prywatnych schodków i zejść do morza wykapać się, najpierw należy otworzyć furtkę, a następnie spuścić metalowe schodki-drabinę.
Dopiero wówczas można dotrzeć do tych widocznych tu schodków z kamienia.
Niestety drabina to jedyny sposób, aby niepowołani goście nie wchodzili sobie na taras jak do siebie.

Na malutkim tarasie wygospodarowano miejsce na grilla.
Podczas  grillowania, trzeba uważać na mewy-zlodziejki

Widok na falochron i wejście do portu.
Widoczne tu schodki należą już do sąsiedniego hotelu.

Raz jeszcze widok na najstarsza część Collioure.
Gdy nasi gospodarze budzą się rano i otwierają okno w sypialni, dokładnie taki rozpościera się przed nimi widok.
Dom wybudowali sami 30 lat temu na tym niegościnnym kawałku skały.  Nie mieszka się tam zbyt wygodnie.
Nie ma parkingu,  strome schody nie są dogodne dla tych starszych już osób.
Za nic jednak nie chcieliby zamienić się nawet na najpiękniejszą wille w innym miejscu.





Taki widok żegnał nas gdy wdrapywaliśmy się po 85 schodkach ku furtce i ulicy...

8 komentarzy:

  1. To mają Biedni całe życie "pod górkę"...;o) Ale, że nie są chętni do zamiany lokum to się Im wcale nie dziwię...;o)

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi cudownie, choc liczba schodow przeraza;) Ale chodzenie po schodachna pewnie na kondycje wlascicieli bardzo
    dobrze wplywa:) Jedno jest pewne! Widoki sa przepiekne! Kolacji na takim tarasie nie da sie na pewno zapomniec:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudne miejsce z pozoru każdy chciałby tak mieszkać ale co do czego, też takie miejsce ma wady zwłaszcza na starość. Ważne że mieszkańcy mimo tego są tu szczęśliwi. Widziałam jyż wcześniej Collioure na zdjęciach innej dziewczyny co mieszka na południu Francji i widać że miejsce to jest naprawdę niezwykłe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dosc czesto pisze i pokazuje Collioure, bo to jedna z najbardziej malowniczych miejscowosci w Roussillon. Jedyny kopot to zaparkowac sie w sezonie :)

      Usuń
  4. Pięknie, ale czy chciałabym parę razy dziennie pokonywac tyle schodów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wlasnie, co innego spedzic tam weekend, czy nawet tydzien, ale dluzej... kazdy maly zakup to od razu 85 schodkow do gory i potem tyle samo w dol... No ale za to mozna zaoszczedzic na abonamencie do sali fitness :)

      Usuń
  5. Myślę, że szło by się przyzwyczaić do tych schodków... dla taaaaakich widoków... :)

    OdpowiedzUsuń