środa, 26 sierpnia 2015

Winobranie bez romantycznej otoczki

Z czym wam się kojarzy słowo winobranie (vendange)? 

Mnie się zawsze kojarzyło z gwarem wesołych rozmów wśród winnic i ręcznym zrywaniem gron do wiaderek. Takie dość romantyczne wyobrażenie. 

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam jak wygląda ręczne winobranie, zweryfikowałam owo wyobrażenie dodając do tego pot, żar z nieba, bolący kręgosłup i zdrętwiałą  od sekatora rękę. Pozostały jednak wesołe rozmowy, przyśpiewki i zadowolenie z grupowego wysiłku. 
Winobranie ma swój nieodparty czar i dlatego tyle osób chce w nim brać udział, choć płaci się za nie minimalna stawkę.



Są oczywiście we Francji regiony winne, gdzie nadal dominuje winobranie ręczne. W Roussillon nadal też ono istnieje, ale nie ma już (np w naszej wiosce) dziesiątek zbieraczy (vendangeurs) przybyłych z Hiszpanii na kilka tygodni do winobrania jak to bywało 30-40 lat temu.  

Ci zaś, którzy są, to osoby tu mieszkające, które albo mają czas, albo specjalnie biorą urlop, żeby w tej "przygodzie" wziąć udział. I robią to chyba dla przyjemności. Tym bardziej, że poza fajnie spędzonym czasem, zarobionymi paroma groszami (oficjalna stawka 9,61 € za godzinę), kilkoma litrami wina "na wynos",  jest jeszcze zawsze wspólny posiłek fundowany przez właściciela po zakończeniu zbiorów.

Tradycja (tradition) owego posiłku (repas des vendangeurs) stopniowo zanika i w naszej wiosce  (village) jesteśmy jedną z nielicznych już rodzin, które starają się ją zachować. 

Niemniej jednak tradycja tradycją, a ekonomia ekonomią. Nie wszystkie parcele i szczepy są rentowne przy  ręcznym zbiorze. Dlatego stopniowo już od lat rośnie ilosc winnic "sur les fils" czyli na metalowych linkach. Te winnice można zebrać w ciagu kilku godzin, zależnie od powierzchni. 

Młoda parcela viogner, gdzie winobranie odbywa się dopiero po raz drugi.

Dziś (26 sierpnia) właśnie był u nas pierwszy dzień zbiorów. Tak wypadło, że na pierwszy ogień poszły dwie parcele przygotowane pod maszynę: szczepy (cépage) viognier i vermentino.

O 7.30 przybyła na miejsce ogromna maszyna, która jak wielki odkurzacz zaczęła jeździć wzdłuż rzędów winorosli.  Maszyna (machine à vendanger) jedzie powoli, jakby rozkraczona nad rządkiem i "przetrzepuje" rośliny obrywając z nich grona. Grona, nieco uszkodzone, zbierają się w dwóch ogromnych pojemnikach i są opróżniane do przyczepy co jakiś czas. 


Zwróćcie uwagę, że szofer nie patrzy przed siebie, lecz pod siebie. Przez kratkę w podłodze widzi co robi maszyna i czy równo jedzie.

W parę godzin obie parcele były zebrane. Zero romantyzmu. Jeden szofer z wynajętą maszyną, dwa własne traktory, każdy z przyczepą (benne) i w ten oto sposób w pół dnia trzy osoby zebrały kilka ton winogron*.  Przy obecnych cenach winogron, niestety często zbiory mechaniczne są jedynym rentownym rozwiązaniem. Trochę to smutne, bo gdzie z tu szukać romantycznych stron winobrania?Stasze osoby w naszej wiosce (village) czasem smutno kiwają głowami nad tą "masakrą" winogron. 

Widok na nasza wioskę z wzniesienia, na którym znajduje się parcela szczepu vermentino.

Niestety świat się zmienia i tylko najbardziej wartościowe szczepy opłaca się zbierać ręcznie. Na szczęście i u nas zostało jeszcze trochę starych winnic (vignoble ancien), niektóre mają po sto lat. Rzędy są wąskie i maszyna tam nie wjedzie, więc dopóki rentowne będzie zbieranie ręczne (vendange manuelle), dopóty nikt ich nie wyrwie, by posadzić nowe winnice przystowowane do obsługi maszynowej. 


Widok od przodu


A teraz przyznam się do małego szaleństwa z cyklu PIERWSZY RAZ

Otóż dziś po raz pierwszy weszłam po drabince na tę maszynę do winobrania i nawet przejechałam z szoferem kawałek między jedną a drugą parcelą. Strasznie kiwa i podrzuca  i nie raz miałam wrażenie, że zaraz sie wywrócimy. Byle koleina sprawia, że maszyna się niebezpiecznie (w moim mniemaniu) przechyla.  Często szofer musi patrzeć nie tylko przed siebie i na boki ale i pod nogi. Ma tam zreszta specjalną kratkę, przez którą widać wszystkie koleiny.  


Zdjęcie to zrobiłam z wysokości szoferki.
Robi wrażenie, szczególnie gdy maszyna jest w ruchu.

To ciężka i odpowiedzialna praca. Wyobrażacie sobie straty, gdyby taka maszyna przewróciła się na zakręcie miedzy jednym rzędem a drugim? I to z pełnymi zbiornikami. Lepiej nie myśleć. Zdarza się to jednak niezmiernie rzadko, bo maszyna jest jednak bardzo stabilna, ale niebezpieczenstwo wywrotki istnieje zawsze. 

W każdym razie dziś wszystko odbyło się bez kłopotu. Nawet zejść udało mi się bez drżenia łydek ze strachu, a mam przecież lek wysokości (vertige).  

__________________
* dzisiejszy poranek to 3, 5 godziny pracy wynajętej maszyny, która zebrała z obu parcel w sumie około 14,3 ton winogron
Z tych winogron za parę miesięcy powstanie wino w butelkach a będzie ich ponad 14 tysięcy. Orientacyjnie z 4,8 ton viognier będzie około 4, 9 tysięcy butelek (0,75l),
a z parceli vermentino gdzie zebrano 9,48 ton wyjdzie około ponad 9,7 tysięcy butelek wina (0,75l);
Jak dla mnie są to ilości nie do wyobrażenia :)
__________________


A teraz mam dla was kilka zdjęć z minionego poranka.


A osoby uczące się francuskiego mogą zajrzeć na QUIZLET (KLIK)
i powtórzyć francuskie słówka z tego wpisu.

W drodze do winnic takie widoki na pasmo Albères 





Winorośl przed przejazdem maszyny
Winorośl po przejeździe maszyny

Opróżnianie zbiorników do przyczepy






Pierwsza przyczepa już się zapełnia

Wnętrze maszyny widziane od tyłu

Tu już siedzę obok szofera


Przez tą kratkę szofer obserwuje drogę, no i rośliny

Z wysokości szoferki samochody osobowe wydają się dość niepozorne


Z oddali maszyna do winobrania wydaje się wręcz nieduża.


Pozdrawia was i mój Małż w roli kierowcy traktora

***

A na pożegnanie piękna kiść szczepu macabeu
która nabiera słodyczy w oczekiwaniu na winobranie ręczne już za kilka dni
Smacznego!




19 komentarzy:

  1. Interesujacy pojazd! Czytajac na poczatku wyobrazilam sobie, ze maszyna zbiera cale kiscie winogron, a ona jakims cudenkiem obiera kisc z kazdego, pojedynczego winogronka. Sprytne! :) Moze malo romantyczne, ale za to jakie praktyczne! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojazd niesamowity i ciagle nie moge tak do konca zrozumiec jak to dziala, ze w zebranych winogronach nie ma prawie lisci :)

      Usuń
  2. Nie zdajemy sobie nawet sprawy jak dziś wszystko lub prawie wszystko jest zmechanizowane, udoskonalone. Przejażdżka w maszynie na pewno jest tam jakimś przeżyciem. Przyznam, że podobnie jak Ty wyobrażałem, ale i nadal wyobrażam (łudzę się) jak wyglądają zbiory winogron :) O tak, ilości mnie przerastają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te "romantyczne" reczne zbiory nadal istnieja i beda istniec, bo sa parcele, gdzie maszyna nie wjedzie. Niemniej jednak nie sa juz czyms przewazajacym. To raczej zbiory maszynowe staja sie standartem, a reczne sa "tradycyjne" :)

      Usuń
  3. no proszę... i na zbiory winogron człowieka zastąpiła maszyna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczescie nie wszedzie, bo na stromych zboczach mozna tylko recznie:)

      Usuń
  4. Gdzie takie wino można od Was kupić? :)
    No i oczywiście pozdrawiamy Małża :) Twojego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sami nie winifikujemy, a firma, której sprzedajemy winogrona, ma w naszym departamencie dwa punkty sprzedaży. Reszta idzie gdzies na eksport. Prowadza tez sprzedaż wysyłkową, ale chyba jedynie na terenie Francji. Chyba najprościej jak przyjedziecie tu na wakacje :)) Dzięki za pozdrowienia :)

      Usuń
  5. Nigdy nie brałam udziału w winobraniu. Chyba będę musiała się pośpieszyć, żeby zdążyć przed całkowitym wycofaniu tej ręcznej metody z obiegu :) Gratuluję pierwszego razu na "traktorze". Ja też mam lęk wysokości, więc nie wiem, czy bym się odważyła :)

    PS Fajnie, że dołączyłaś do projektu "Quizlet" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdziwe winobranie jest fajnym doswiadczeniem, ale spieszyc sie nie musisz, bo nigdy chyba nie bedzie tak zeby 100% winnic obslugiwaly maszyny. Np na stromych zboczach:)

      Usuń
  6. jak ta maszyna dokładnie "oskubuje" te winogrona, aż się zdziwiłam, patrząc na zdjęcie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się zastanawiam, jak to sprytnie ktoś wymyślił, że zostaje tylko taka oskubana gałązka :)

      Usuń
  7. Bardzo ciekawy wpis!
    I ciekawe jak bardzo skatowane są krzaczki po takim winobraniu ;)
    Podejrzewam, że tam gdzie rosną stare i cenne krzewy, zbiera się ręcznie.
    O i tam można romantycznie pogawędzić przy zbiorach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, ręczne winobranie to zupełnie co innego :)

      Usuń
  8. Zawsze marzyło mi się, żeby wziąć udział w takim winobraniu. Ale tradycyjnym :)
    Bardzo ładne zdjęcia. Zawsze u Ciebie na blogu czegoś nowego się dowiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto spróbować choć raz jeśli tylko masz możliwość, bo to niezapomniane doświadczenie.
      Ciesze się, ze znajdujesz coś ciekawego i u mnie :)

      Usuń
  9. Miło się na to patrzy. Tylko właśnie...patrzy. Bo mamy taki romantyczny obraz winnic, a to przecież ciężka praca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, nawet to romantyczne winobranie ręczne jest ciężką praca, ale jakie wspomnienia. Szczególnie dla tych, którzy robią to z własnej woli a nie z przymusu, żeby zarobić na życie.

      Usuń
  10. Wow, bardzo interesujące!! Szczególnie ów winny traktor :)
    Nie wiedziałam, że jesteście takimi landlordami i posiadaczami winnic ;)

    OdpowiedzUsuń